Ta siła nie dość, że była ponad jego wiek, to pozbawiła go również dobrych kontaktów z dziećmi na podwórku. Nie dość, że nie przebywał pomiędzy swoimi rówieśnikami, to po prostu zamykał się w swoim pokoju i dla matki niewiadomą było, co robi. Ale raz, gdy weszła tam, by podać mu obiad, zobaczyła, jak rozdziobuje swojego misia nożyczkami z wrednym uśmiechem na ustach, a potem ciska go o ścianę, z której spadł obraz. Eliza upuściła talerz. Umówiła dziecko na wizytę u psychologa dziecięcego, chociaż sama nie wierzyła w powodzenia tego planu. Koniec wizyt. Minął już miesiąc odkąd przestał chodzić do, jak to mówiła jego matka, bardzo delikatnie określając naturę własnego dziecka, specjalisty od złości. W gruncie rzeczy niewiele zmieniło się w działaniu Silvestra. Nadal zamykał się w swoim pokoju. Któregoś dnia matka zobaczyła w jego szafie martwego szczura. Znowu zaryzykowała, teraz jednak zwróciła się o pomoc do profesora psychologii z Uniwersytetu La Laguna. Jego diagnozą była bardzo oczywista, złe wzorce zachowania w rodzinie, czego matka w ogóle nie mogła pojąć. Przecież ona nie cięła szarych myszy. Odkąd Silvestre dostał komputer, ciągle przesiadywał przed monitorem. Psycholog poradził, by mógł wyładować złą energię na grach komputerowych, ale nie przewidział wcale tego skutków. Chłopak umiał już w miarę sprawnie czytać, nawet bardzo sprawnie, patrząc na inne osoby z jego klasy i spędzał całe dnie, po prostu gapić się w monitor i świdrując wzrokiem jakiś tekst. I tak codziennie. Jak się potem okazało, nie była to erotyka, czego się raczej jego matka spodziewała, a bardzo interesująca strona o meksykańskich sektach i mafiach.
Autor: Tomasz Dyrmo.